1. |
Twój Chory Świat
02:32
|
|||
2. |
BTK
03:47
|
|||
W słoneczny dzień, złowrogi cień
Przyszły postrach i największy koszmar
Jakiego nie znało to miasto
Z chorym planem w swojej głowie
Chce dopaść swój cel
I zetrzeć na miazgę, wdeptać w podłogę
Uroczy dom, na zwykłej ulicy
W środku rodzina, cała szczęśliwa,
Mąż, żona, gromada dzieci
Będą usunięci jak śmieci
Nie podejrzewa niczego złego
Zaraz będą wyrżnięci w pień
Tu, teraz i na zawsze [x2]
Kabel jest przecięty, nie działa już telefon
Uderzeniowy zestaw, od dawna jest gotowy
Już pora by krępować, nękać i mordować
Nikogo nikt nie widzi, drzwi otwarte są
Na łóżku skrępowana, z pętla na szyi
Przerażone oczy, zastygły w bezruchu
Ojciec na podłodze, wszędzie jest bałagan
Również uduszony i zarżnięty jak prosiak
Następne ofiary, umarły tak jak chciałeś
Potworną śmiercią, którą im zadałeś
Następny dom, kolejny mord
Zupełnie sama, kobieta jak dziecko słaba
Nie miała sił by bronić się
Krtań zmiażdżona,
Pod jego butem przygnieciona
Denis- penis, jak tak mogłeś
My już wiemy co Ty chciałeś
Nad jej zwłokami brandzlowałeś się
W ciemnej piwnicy powiesiłeś dziecko jej
Za boga uważałeś się, chory sukinsynu
30 lat lat udawałeś, na policję wydzwaniałeś
Swoje listy wysyłałeś
Nienawidzi córka, przeklneła Cię rodzina
Chciałeś gwiazdą być, a jesteś będziesz nikim
|
||||
3. |
Dzieci Gorszego Boga
04:24
|
|||
Są takie miejsca przez Boga wyklęte
Cuchnące śmiercią, przez diabła objęte
Nie chcesz tam żyć
Z braku perspektyw, by zmienić na lepsze
Gówniany żywot, na dnie egzystencji
Nic ich nie czeka
W kompletnej apatii i odrętwieniu
Poczuciu beznadziei, chodzą bez celu
Donikąd, w nicość
To są dzieci gorszego Boga
Nie odwracaj wzroku, dobrze przyjrzyj się
Zapomniane, brudne, bite i gwałcone
Szukają resztek żarcia w brudnym kiblu
To są dzieci gorszego Boga
Nie odwracaj wzroku, dobrze przyjrzyj się
Klej kirają, bo jest tańszy niż benzyna
Piją, kradną, marnie kończą
To są dzieci gorszego Boga
Nie odwracaj wzroku, dobrze przyjrzyj się
Zapomniane, brudne, bite i gwałcone
Szukają resztek żarcia w brudnym kiblu
To są dzieci gorszego Boga
Nie odwracaj wzroku, dobrze przyjrzyj się
Klej kirają, bo jest tańszy niż benzyna
Piją, kradną, marnie kończą
Male, słabe i bezbronne
Służą jako zabaweczki
Wieprzom i pedrylom
Mają tylko kilka lat
I nikt nie wie, co się z nimi dzieje
To tak działa już ten świat
Więc nie zmienisz wnet niczego
Priorytety, co innego ważne jest
Co innego liczy się
|
||||
4. |
||||
Nowy system, porządek i ład
Totalitarny demon, rośnie w siłę
Karmiony nienawiścią i gniewem
By spełnić marzenie o światowej dominacji
Wielki Bracie spójrz, swym masońskim okiem
Na rak toczący, żałosną ludzkość
Gotowi by dziś, służyć bestii
Na drodze zwycięstwa, nie stanie nikt
Globalne więzienia bez ścian
Oczekują lokatorów
Fabryki obłudy i kłamstw
Pracują bez wytchnienia
Utrzymując ludzkie zwierzęta
W stanie stałego ogłupienia
Kontrolowana reprodukcja
Bydło nie wejdzie bogom w paradę
Za słabe, głupie, by cokolwiek zmienić
Z chipem w dupie, pod kontrolą
Bierze udział w wyścigu do śmietnika
Opozycja zapłaci cenę
Zarżnięci, jeden po drugim
Pozbawieni wszystkich praw
Skuci kajdanami, wjebani do suk
Będą wyprani z brudu
Bydło nie wejdzie bogom w paradę
Za słabe, głupie, by cokolwiek zmienić
Z chipem w dupie, pod kontrolą
Bierze udział w wyścigu do śmietnika
Pozbawieni wszystkich praw
Skuci kajdanami, wjebani do suk
Będą wyprani z brudu
Stosy trupów, ku niebiosom wznoszą się
Krwawe mordy, depopulacja
Nowoczesna demokracja
Gwałty, bieda, inwigilacja - to wolności aberracja
Upodlenie, dewastacja
|
||||
5. |
Screw Your Own Feminist
01:15
|
|||
6. |
||||
Codziennie narażeni, na utratę zdrowia i życia
Poświęcamy życie, służąc państwu polskiemu
Pracując nieustannie w tym fatalnym zawodzie
Płacąc często najwyższą możliwą cenę
Użeramy się z patologią
Pilnujemy prawa i porządku
Pogardzani, jak chłopcy do bicia
Ciągle opluwani przez wszystkich
Dwanaście godzin zmiana
W mrozie śniegu i upale
Śmierdzące pierdy
W zatęchłym radiowozie
Podłe żarcie, zimna kawa
To codzienność
Dupą do władzy, frontem do narodu
A ręce skute paragrafami
Wkurwiamy, bo tak już mamy
Śledzimy, kiedy jesteś podejrzany
Inwigilujemy kiedy w kiblu srasz
Pałujemy równo, sine dupsko masz
Użeramy się z patologią
Pilnujemy prawa i porządku
Pogardzani, jak chłopcy do bicia
Ciągle opluwani przez wszystkich
Długie ramie praworządności
W końcu dosięgnie Cię
Dłoń zaciśnie się na gardle Twym
Twoja krew, już gotuje się
Gdy dorwiemy Cię, to nie ma zmiłuj
Zapaskudzimy życie twe
Prokurator wsiądzie na Ciebie
Wsadzi do celi z dewiantami
Będziesz im służył jako kurewka
Ugotowany na twardo
Sznur i żyletki Ci już zostały
W mamrze skiśniesz dziś
Już pierwszej nocy
|
Streaming and Download help
If you like Mastectomy, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp