Codziennie narażeni, na utratę zdrowia i życia
Poświęcamy życie, służąc państwu polskiemu
Pracując nieustannie w tym fatalnym zawodzie
Płacąc często najwyższą możliwą cenę
Użeramy się z patologią
Pilnujemy prawa i porządku
Pogardzani, jak chłopcy do bicia
Ciągle opluwani przez wszystkich
Dwanaście godzin zmiana
W mrozie śniegu i upale
Śmierdzące pierdy
W zatęchłym radiowozie
Podłe żarcie, zimna kawa
To codzienność
Dupą do władzy, frontem do narodu
A ręce skute paragrafami
Wkurwiamy, bo tak już mamy
Śledzimy, kiedy jesteś podejrzany
Inwigilujemy kiedy w kiblu srasz
Pałujemy równo, sine dupsko masz
Użeramy się z patologią
Pilnujemy prawa i porządku
Pogardzani, jak chłopcy do bicia
Ciągle opluwani przez wszystkich
Długie ramie praworządności
W końcu dosięgnie Cię
Dłoń zaciśnie się na gardle Twym
Twoja krew, już gotuje się
Gdy dorwiemy Cię, to nie ma zmiłuj
Zapaskudzimy życie twe
Prokurator wsiądzie na Ciebie
Wsadzi do celi z dewiantami
Będziesz im służył jako kurewka
Ugotowany na twardo
Sznur i żyletki Ci już zostały
W mamrze skiśniesz dziś
Już pierwszej nocy